Dzieła i inne prace
Nic tyle nie mówi o człowieku ile mówią jego czyny i dzieła. W przeciwieństwie do słów, które jak wiadomo "tumanią i kłamią". Ale co robić, kiedy dzieła właśnie ze słów się składają? Czy człowiek wtedy z definicji jest oszustem?
Rozważania na temat tej delikatnej materii zostawiam innym. Sam zdecydowałem się umieścić tu kilka utworów słownych, które w ten sposób dotrą do szerszej publiczności. Szerszej niż moja najbliższa i bardzo nieliczna rodzina. Prawie wszystkie były już komuś pokazywane i nie doczekały się zainteresowania, akceptacji i realizacji. Czy słusznie? Oceńcie sami.
Znajdują się tu przede wszystkim scenariusze. Wesołe i smutne, telewizyjne i kinowe. Wszystkie mają jedną cechę wspólną - wymagają relatywnie dużych pieniędzy, by zaistniały w formie pełnej, jako film czy widowisko. Tych pieniędzy jeszcze nie mam.
Zauważyliście taką prawidłowość, że ludzie biedni rzadko znają kogoś bogatego? Ze mną jest podobnie
Utwory tu zamieszczone mogą przeczytać wszyscy. Nie boję się kradzieży pomysłów, mam ich dość. Okradziony wymyślę sobie nowe, a co tam. Mam nadzieję, że może przeczyta je ktoś, kto powie: "Czemu ten Płoński nie przyszedł do mnie z tym tekstem? Od dawna czegoś takiego szukałem".
Najpewniej taka sytuacja się nie zdarzy, jest zbyt bajkowa. Ale czy nie wolno pomarzyć? W końcu nikt jeszcze lepszej zabawy nie wymyślił niż marzenie.
W kolumnie obok zamieściłem kilka moich i napisanych z kolegami utworów. Jeśli ten pomysł wzbudzi zainteresowanie, listę będę powiększał o kolejne dzieła, stare i nowe. I takie, o których mi się jeszcze nie śniło.
Terrorysta
Terroryści z Rote Armee Fraktion porwali na ulicy w Kolonii Hansa-Martina Schleyera, prezydenta niemieckiego Związku Pracodawców. Ochroniarze i kierowca zostali na miejscu zastrzeleni, Schleyer uprowadzony.
Tak wyglądały doniesienia medialne w tamtych dniach, we wrześniu 1977. Byłem wtedy w Niemczech, miałem okazję widzieć, jak przebiegało największe w historii tego kraju polowanie na terrorystów. Krótko potem przyszedł mi do głowy pomysł, który zapisałem.
Treatment 6 stron
Hamlet & Balladyna Andrzej Mleczko & Janusz Płoński
...nieść oświaty kaganiec". Namówiłem kiedyś naczelnego "Sceny", dwutygodnika teatralnego, by przybliżyć dzieciom nudną klasykę. Zgodził się, nie wiedząc, o co chodzi. Potem namówiłem Andrzeja Mleczkę, byśmy przy pomocy komiksów przybliżycli dzieciom nudną klasykę. Zgodził się niechętnie, bo uważał, że nie cierpi na brak dobrych pomysłów. Zażądał tylko, by mój tekst nie ingerował w jego rysunki, ma być osobno. Obiecał go przeczytać przed rysowaniem.
"Scena" opublikowała dwa nasze kawałki, "Hamleta" i "Balladynę". Redakcja została zalana listami protestacyjnymi, przede wszystkim nauczycieli języka polskiego i innych obrońców dziedzictwa narodowego, choć Szekspir jako żywo nigdy Polakiem nie był . Dzieciaki, o dziwo, w ogóle nie protestowały.
4 strony
A tu ulokowałem swoją filmografię. Wystarczy nacisnąć guzik.